Głos Edwarda Hawthorne’a rozdarł ciszę niczym młot uderzający w szybę. Zatrzymał się w drzwiach głównej sypialni, wysoki i sztywny z gniewu, z niedowierzaniem wyrytym w każdej surowej linii twarzy. Jego płaszcz ociekał deszczem, ale nie zwracał na to uwagi.
Reklama
Całą swoją uwagę skupiła na kobiecie w łóżku, Mayi Williams. Siedziała wyprostowana, serce waliło jej jak młotem, a oczy miała szeroko otwarte – nie z poczucia winy, lecz z szoku. Bliźniaki, Ethan i Eli, leżeli po obu jej stronach, wreszcie zasnęli, ich twarze były spokojne, a oddech miarowy.
Miś w ramionach Ethana unosił się i opadał w rytm oddechu.
„Mogę wyjaśnić…” – mruknęła Maya, starając się nie obudzić dzieci. Jej dłonie uniosły się lekko, otwarte i spokojne. „Były przestraszone. Eli zaczął płakać. Ethan miał krwotok z nosa”.
Edward nie pozwolił jej dokończyć. Jego ręka opadła brutalnie, a ostry trzask rozniósł się echem po pokoju, gdy ją uderzył. Maya zatoczyła się, łapiąc oddech, i położyła dłoń na policzku.
Reklama
Nie krzyczała, nic nie mówiła. Jej wzrok utkwiony był w jego oczach, bardziej zaskoczony gestem niż gniewem.
„Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny” – warknął Edward. „Jesteś zwolniony. Wylatujesz. Natychmiast”.
Przez chwilę stała nieruchomo, z dłonią wciąż na policzku, próbując złapać oddech.
Jej głos, kiedy dotarła na miejsce, był cichy, ledwie szeptem.
„Błagali mnie, żebym ich nie zostawiała. Zostałam, bo, cóż… byli spokojni. Bezpieczni”.
— Powiedziałem: wyjdź.
Maya spojrzała na dzieci, wciąż pogrążone w głębokim śnie, jakby cienie, które je prześladowały, w końcu się rozwiały. Delikatnie pochyliła się i pocałowała Eliego w głowę, a potem Ethana. Ani słowa więcej. Żadnej sceny. Wsunęła buty i przeszła obok Edwarda bez słowa. Nie zatrzymał jej. Nie przeprosił.
Na dole pani Keller odwróciła się, widząc schodzącą po schodach Maję. Czerwony ślad na jej policzku mówił wszystko. Oczy staruszki rozszerzyły się ze zdumienia. Maya milczała.
Na zewnątrz deszcz zmienił się w delikatną mgiełkę. Maya wyszła w szare popołudnie, owinęła się szczelniej płaszczem i ruszyła w stronę bramy.
Na górze Edward wciąż stał w sypialni. Ciężko oddychał. Spojrzał na łóżko. Zacisnął szczękę. Wtedy coś zauważył. Ciszę. Podszedł.
Czoło Ethana było gładkie. Żadnych dreszczy, żadnych szmerów, żadnych zimnych potów. Eli ssał kciuk, drugą rękę położył luźno na kocu. Spali. Żadnego skrajnego zmęczenia. Żadnych leków. Po prostu… spali.
Gardło mu się ścisnęło. Czternaście niań. Terapeuci. Lekarze. Godziny ataków i krzyków. A jednak Maya, obca osoba o łagodnym głosie, osiągnęła to, czego nikt inny nie zdołał. A on… on ją uderzył. Usiadł na skraju łóżka, chowając głowę w dłoniach. Wstyd rozlał się po jego piersi niczym atrament po wodzie.
Na stoliku nocnym leżała złożona kartka papieru. Otworzył ją.
Jeśli nie możesz zostać dla nich, to przynajmniej nie odganiaj tego, który to zrobi.
Niepodpisane. Przeczytał to dwa razy. A potem jeszcze raz.
Na korytarzu pani Keller obserwowała go.
„Proszę pana” – powiedziała cicho – „niczego nie dotykała. Przyniosła je tutaj, kiedy mała zaczęła krwawić z nosa”.
Nie odpowiedział.
„Została, bo ją o to prosili. Tylko tyle”.
Edward powoli podniósł wzrok. Nie był już pełen gniewu, lecz cichego żalu.
Brama zamknęła się na zewnątrz. I po raz pierwszy od miesięcy w domu Hawthorne’ów zapadła cisza. Nie cisza bólu czy gniewu – lecz cisza spokoju. Spokój, który Maya zostawiła za sobą.
Tego wieczoru Edward był w swoim biurze, obok niego stała nieotwarta szklanka szkockiej, a na biurku leżała notatka Mai, niczym werdykt. Przeczytał ją siedem razy.
Ręka wciąż mu pulsowała, a ślad po uderzeniu wrył się w skórę. Nie był tym, za kogo się uważał. A jednak to zrobił. Chwila wściekłości, zrodzona z żalu, podsycana tysiącem małych, cichych porażek. Uderzył kobietę – nie byle jaką.
Poszedł na górę. W korytarzu, obok pokoju dziecięcego, stał mały stołek. Na nim leżał szkicownik Mai. Otworzył go.
Proste szkice, nieprofesjonalne, ale pełne serca: dwoje dzieci trzymających się za ręce pod drzewem, duży dom z mnóstwem okien, między nimi postać z ramionami jak skrzydła. Poniżej napis:
Ten, który pozostaje.
Na dworcu Maya siedziała na ławce. Policzek pulsował jej z zimna. Nie płakała, kiedy krzyczał, ani nawet kiedy ją uderzył. Ale teraz, z letnią kawą w dłoniach, łzy napłynęły jej do oczu. Szybko je otarła.
Została dla bliźniaków. Nie dla pieniędzy ani prestiżu pracy w willi miliardera. Dostrzegła w ich przerażonych oczach ten sam lęk, który znała aż za dobrze: lęk przed zostaniem sam na sam ze swoimi koszmarami.
Pociąg nadjechał z sykiem. Wsiadła i usiadła przy oknie. Nie widziała czarnego Bentleya, który wjechał na parking akurat w chwili odjazdu pociągu.
Trzy tygodnie później
stan bliźniaków się pogorszył. Koszmary Ethana powróciły. Podobnie jak krwotoki z nosa Eliego. Edward wiedział, że to nie kwestia terapii. To kwestia zaufania.
Zatrudnił prywatnego detektywa. Od kryjówki w Savannah, przez bar w Macon, po małą piekarnię w Auguście.
Stała za ladą, włosy miała związane, a policzki pokryte mąką.
Rozmowa
— Przyszłam prosić cię o wybaczenie — powiedział Edward cicho — i błagać cię, żebyś wróciła.
— Nie wiem, czy dzieci nadal mnie potrzebują — odpowiedziała.
— Tak — powiedział. Ja też. Myliłam się. Pozwoliłam, by ból uczynił ze mnie mężczyznę, którym nie chcę być.
Maya patrzyła na niego przez dłuższą chwilę.
— Nie odesłałeś mnie, Edwardzie. Upokorzyłeś mnie. Zraniłeś mnie. Dlaczego miałabym znowu podejmować to ryzyko?
— Bo z tobą śpią. Bo się śmieją. I bo dam ci szacunek i bezpieczeństwo, na które zasługujesz. Ode mnie. Od wszystkich.
Zamilkła, po czym powiedziała:
„Wrócę. Po nich. Ale jeśli zapomnisz, co właśnie obiecałaś, odejdę. I tym razem nie będzie już odwrotu
”. „Dobrze” – odpowiedział.
Epilog
W willi Ethan i Eli pobiegli do niej, kurczowo trzymając się jej płaszcza. Tej nocy, po raz pierwszy od tygodni, dom zapadł w prawdziwy spokój.
W swoim biurze Edward spojrzał na rysunek w notatniku: dwoje dzieci pod drzewem, ich sylwetki z wyciągniętymi ramionami. Poniżej słowa Mai:
Ten, który pozostaje.
Tym razem Edward był gotowy upewnić się, że ona naprawdę będzie mogła zostać.


Yo Make również polubił
8 prostych sposobów na naturalne zmniejszenie nadmiaru kwasu moczowego
Pyszny przepis na sernik ananasowy
14 kulinarnych sztuczek, których nie znają nawet szefowie kuchni uhonorowani gwiazdką Michelin
Słabe spłukiwanie toalety i brak ssania? Oto wskazówka, która pomoże Ci uniknąć marnowania pieniędzy na wezwanie hydraulika